13 lipca 2009

Asfiksja autoerotyczna

Zawsze fascynowałem się takimi klimatami jak życie wielkich rockmanów i jak oni sobie tego życia na całego używają, i.e. piją, ćpają, ruchają i wszystko mają w dupie. Sex, Drugs & Rock'n'Roll po prostu. A potem, jak się to wszystko jeszcze skończy tragicznie, to już w ogóle jest wypas.

Wiadomo, wiele było takich przypadków: Cobain, Morrison, Hendrix, Joplin, ten koleś z Alice in Chains, Sid Vicious itp. itd. Ale ta historia po prostu zwala mnie z nóg - jest wyjęta jakby z tragedii Szekspira normalnie - no i dzieje się właśnie w ojczyźnie autora tragedii Szekspira.

No to zaczynamy... Pewnego razu był sobie pewien brytyjski prezenter i producent telewizyjny co się nazywał Jess Yates (znany był jako "the Bishop" pewnie dlatego, że prowadził programy religijne w TV). Jess miał żonę - Elanie (byłą showgirl i autorkę powieści erotycznych) i z żoną tą spłodził córkę - Paulę Yates (na zdjęciu jest ona, nie jej matka. Oczywiście też nie wyglądała tak zaraz po urodzeniu, tylko trochę później).

Paula Yates

Paula miała zakręcone dzieciństwo, jak to bywa w rodzinach szołbiznesu. Dużo się przeprowadzała z rodzicami. Trochę mieszkała w Anglii, trochę na Malcie i Majorce. Dom otwarty, imprezy, rozwód rodziców itp. itd. Klasycznie.

W roku 1976 (rok po rozwodzie starych), w wieku lat 17, Paula została fanatczną fanką pewnego młodego, nieznanego nikomu irlandzkiego zespołu - Boomtown Rats, w którym grał i śpiewał niejaki Bob Geldof (to ten na zdjęciu poniżej z gitarą).

Bob Geldof

Paula Yates szybko awansowała z fanki na kochankę Boba. Urodziła mu córkę - potem wzięli ślub - potem urodziła jeszcze dwie córki. Wszystkie dzieciaki zostały okaleczone durnowatymi imoinami: Fifi Trixibelle, Peaches Honeyblossom Michelle Charlotte Angel Vanessa i Little Pixie (o ja pierdolę! (3 razy)).

W międzyczasie zespół Boba stał się bardzo sławny. Paula natomiast poszła w ślady ojca i została prezenterką TV i na dodatek dziennikarką rockową oraz autorką programów muzycznych (w jednym z nich przeprowadzała wywiady ze znanymi muzykami w łóżku - nice).

Wszystko się jakoś tam kręciło do momentu gdy Paula zrobiła wywiad (w łóżku, rzecz jasna) z pewnym Australijczykiem - Michaelem Hutchencem (tak, na zdjęciu poniżej jest właśnie on, a nie Paula Yates) - z zespołu INXS. Był rok 1995.

Michael Hutchence

Podobno zakochali się od pierwszego wejrzenia (plotka głosi, że zaraz po wywiadzie Michael dawał Paulę przez około godzinę). Bob zorientował się, że wyrosło mu poroże i zażądał rozwodu, który wzięli w 1996. W tym samym roku Paula urodziła córkę Hutchence'owi, którą, tak jak swoje poprzednie dzieci, ukarała durnowatymi imionami: Heavenly Hiraani Tiger Lily (ja pierdolę po dwakroć!).

Sielanka nie trwała długo. 22 lipca 1997 37-letni Michael Hutchence został znaleziony martwy w swoim pokoju hotelowym w Sydney. Ubrany był tylko w... foliowy worek na głowie. Z początku wszyscy myśleli, że to samobójstwo... ale nie, to by było zbyt proste i mało widowiskowe. Przyczyną było coś co uczeni ludzie określają mianem - asfiksji autoerotycznej. Po prostu Michael najlepiej podniecał się gdy odrobinkę pozbawiał się tlenu - tym razem po prostu przesadził i zadusił się, kurwa mać, na śmierć podczas walenia konia... prawdziwy rockmen, co nie?

Paula Yates nie przyjęła tego zbyt dobrze (co chyba nikogo nie dziwi). Żeby tego było mało Bob wygrał sprawę o opiekę nad ich trzema córkami. O opiekę nad 4 córką musiała walczyć w sądzie z matką i siostrą zeszłego właśnie Hutchence'a. Mało tego - wtedy też wyszło na jaw, że ojciec Pauli - Jess - nie jest jej biologicznym ojcem. Testy DNA wykazały, że jest nim niejaki Hughie Green - przyjciel rodziny - który zmarł tylko 6 miesięcy wcześniej i podobno o wszystkim wiedział. Na dodatek zaczęło jej brakować kasy... w trzech słowach: Pauli się zesrało.

To była kwestia czasu. W roku 2000 znaleziono ją martwą w jej domu w Londynie. Przedawkowała heroinę. Miała 41 lat.

I tu zaczyna się moja ulubiona część historii. Pamiętacie Boba Geldofa? - koleś doszedł do wniosku, że zaadoptuje córkę Yates i Hutchence'a, żeby mogła się wychwywać z pozostałymi 3-ema siostrami przyrodnimi. Jakież to wspaniałomyślne, prawda? Zaadoptować dziecko swojej byłej żony i jej kochanka. Wychowywać to dziecko, patrzeć na nie i codziennie przypominać sobie, że przez nie rozpadło się twoje małżeństwo. Wydaje się, że żeby zrobić coś takiego trzeba naprawdę wszystkie urazy schować do szuflady i troszkę się wznieść ponad przeciętność. Ale... jest jeden maleńki szczegół. Bob miał warunek - córka będzie od tej pory mieć na nazwisko Geldof... Fuck! Dla mnie to gorzej niż jakby naszczał na grób Hutchence'a. Pomyśl sobie, że umierasz a jakiś koleś bierze sobie twoje dziecko i mówi: "OK, Twój tatuś nie żyje i teraz ja jestem Twoim tatusiem i od teraz masz na nazwisko tak jak ja..." Co do tego mogłyby dorzucić jej 3 siostry? Na przykład to: "To przez Ciebie mamusia odeszła od tatusia... Gdyby nie to, to dalej mogłaby żyć... a teraz będziesz mieszkać z nami... Witaj!"

Pieprzony Bob...

Ostatecznie nazwali ją: Hutchence Geldof, bo rodzina Michaela się troszkę burzyła na pomysł z samym Geldofem...

W tej chwili dzieciak ma 13 lat i podobno nie mieszka już z Bobem, ciekawe co z niej wyrośnie, no nie? Jedno jest pewne - z takim imieniem (przypomnę: Heavenly Hiraani Tiger Lily Hutchence Geldof) oraz bagażem doświadczeń na karku - sukcesem będzie gdy dożyje 30-stki...

12 komentarzy:

  1. Bardzo trafnie nazwano powyższy tekst tragedią rodem z powieści Szekspira...których pełno...Mnie samej podobne rockowe klimaty i życie jest bliskie jak i cała historia dziecka Hutchenca i Yates- moi rodzice spłodzili mnie w czasie gdy oboje pozostawili swoje rodziny (z dziećmi)byli niepoprawnym pokoleniem gdzie sex, drugs, rock'a'roll stanowi sens życia. Sielanki nigdy nie miałam a przeszłość rodziców zawsze na mnie wpływała,czasem aż za bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  2. No, fajnie napisane. Tak z jajami bardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co słyszałam, znaleziono go powieszonego na pasku, ale bez worka foliowego na głowie...

    OdpowiedzUsuń
  4. smutne koleje życiowe.., ale ludzie tacy jak oni otrzymuja ogromne honoraria . Sami tak naprawde są niedojrzali i nie umieja w życiu sie odnależć.., siegają po środki dające silną osobowość której nie mają.Tak naprawde to nieszcześliwi ludzie, biedne spłodzone dzieci ...RP

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba sobie troszkę autor dodał "od siebie" do historii tejże "rodziny-nie rodziny". Np.: wystarczy spojrzeć na Heavenly i od razu wiadomo że to biologiczna córka Hutchenca. Zgadzam się też z obawami powyższego komentatora co do jego śmierci w rzekomym worku na głowie. Artykuł faktycznie "z jajami bardziej", aczkolwiek gruuubo przesadzony. ;}

    OdpowiedzUsuń
  6. skąd masz te wszystkie informacje?, przeczytałeś jakąś książkę o Hutchencie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Alkohol plus narkotyki to niedobry doradca.Facet miał wszystko,urodę,talent,kasę.Za duzo tych wszystkich używek pomieszał i cóż tragedia murowana.Czy można było tego uniknąć?któż to wie...Spoczywaj w pokoju!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie napisane - a komentarze od siebie typu "ja pierd..." akurat tutaj trafione w sam raz. Nie zaglądajmy ludziom do łóżek, jeśli sami nie mamy się czym chwalić;) - nawiasem mówiąc, myślałam że miał lepszy gust jeśli chodzi o kobiety hehe...
    Dla mnie facet był frontmenem z prawdziwego zdarzenia, dobry wocal i look - prawdziwe ciacho lat 90-tych...

    OdpowiedzUsuń
  9. Mała dygresja - Michael Hutchence zmarł 22.11. 1997, a nie 22.07...

    OdpowiedzUsuń
  10. Michael był pięknym mężczyzną i jeszcze wspanialszym piosenkarzem.Jego głos,to było coś unikalnego.Pozwólcie spoczywać Mu w pokoju.Uszanujcie jego pamięć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Polecam wywiad z Paula z 1999 roku. Michael chcial sie tak podniecac, ale sie bal. 22 lipca czekal na postanowienie sadowe, zeby Paula mogla przyjechac z dziecmi do Australii, ale rozprawa sie przesunela. Bob nie zgadzal sie by dzieciaki zawalaly szkole przez wyjazd. A Michael nie mogl zyc bez Tiger Lily, byl w niej zakochany. Po telefonie Pauli i zlych wiesciach zadzwonil do Boba dwa razy. Prosil, blagal, grozil, ale Bob byl nieugiety, a Paula nie chciala zostawic dzieci i wyjechac tylko z Tiger Lily. Michael pil i cpal ze znajomymi. Oni wyszli od niego okolo 5. Zadzwonil jeszcze do swojej menadzerki i nagral sie na sekretarce-mam kurwa dosc. Potem zadzwonil do swojej pierwszej milosci Michele Benet, prosil o spotkanie. Bo nie chcial byc sam. Kiedy przyszla- juz nie zyl. Postanowil dac ujscie emocjom poprzez nieziemski orgazm, ale mu nie wyszlo. Natomiast Bob mial straszne wyrzuty sumienia i kiedy samotna Paula przedawkowala heroine, zaadoptowal osierocona Tiger Lily. Bynajmniej nie przez zemste. Dzis Tiger Lily jest pelnoletnia i wczaz mieszka z nim. Uczy sie w szkole aktorskiej i jest swietna, ulozona, trzymajaca sie z daleka od mediow dziewczyna. Bob dal jej tez swoje nazwisko bo tak latwiej zalatwiac sprawy urzedowe oraz pidrozowac. Oto cala prawda. Polecam pogrzebac na angielskich stronach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dokladnie. Zgadzam sie z przedmowca. Michael znarl 22 listopada 1997 roku.

    OdpowiedzUsuń