20 grudnia 2009

kto by pomyślał...

killer in me is the killer in you...

...my love

28 września 2009

12 września 2009

Piła Tango



Rzuciły się kwiaty na polne drogi
Czerwone róże na czerwone czołgi
Czerwone róże na czerwone czołgi

Piła Tango

Kłopotów chmary i chmur potoki
Czerwone obłoki na czerwone samoloty
Czerwone obłoki na czerwone samoloty

Ponad rzecz realną
Przed okamgnieniami
Krew płynie z szafy
Strumieniami

W całym niebie rewolucja w całym niebie pożar wielki
Czerwone anioły na czerwone sukienki
Czerwone anioły na czerwone sukienki

Piła Tango

Słodkie dintojry i grzeszne rozkosze
Czerwone noże na czerwone warkocze
Czerwone noże na czerwone warkocze

9 września 2009

The unsettled mind is at times an ally





Krótko mówiąc... należy słuchać jeden po drugim.

17 sierpnia 2009

Norwegian hell

Czy mówią Ci coś takie nazwy jak Mayhem, Burzum, Darthrone czy Emperor?

Czy słyszałeś kiedyś o ludziach takich jak: Varg Vikernes, Euronymous, Dead, Necrobutcher czy Faust?

A może obiły Ci się o uszy doniesienia o masowych podpaleniach kościołów w Norwegii na początku lat 90-tych? Albo o morderstwach czy samobójstwach kojarzonych przez norweską policję z ruchem satanistycznym? Nie? To posłuchaj jak rodził się Black Metal i wiedz, że Ci goście wzięli to na poważnie...

Początki
A jak to się zaczęło? Podobno gdzieś tam w latach 80-tych od brytyjskiego zespołu Venom. Potem był szwedzki Bathory, szwajcarski Hellhammer i parę innych. Ci goście zaczęli grać trochę inaczej, głośniej, brutalniej. W sferze lirycznej dominował satanizm, okultyzm, motywy antychrześcijańskie i pogańskie. Pojawił się growl zamiast śpiewu. Image też jakby trochę inny - jakaś broń średniowieczna - miecze, topory, jakieś kolczatki, bransoletki z kolcami... To była tak zwana pierwsza fala, która w porównaniu z tym co nazywają falą drugą, okazała się być niewinną zabawą w piaskownicy.

Jest rok 1983 czy 84. Oslo, Norwegia. Piętnastoletni wówczas Øystein Aarseth (aka Euronymous), będący pod wpływem powyższych zespołów zakładają własny - Mayhem. Chłopaki chcą być jeszcze bardziej ekstremalni niż te cizie z Venom i będą na to ostro i z dobrym skutkiem pracować aż do roku 1993.

Wracając do Mayhem... Chłopcy coś tam grają po garażach i w końcu nagrywają płytę. Ciągle mają kłopoty ze stanowiskiem wokalisty (Euronymous gra na gitarze), na której to pozycji występują coraz to nowi ludzie, aż do momentu, gdy na swej drodze spotykają pewnego Szweda. Nazywa się Per Yngve Ohlin (aka Dead). W tym czasie chłopaki już mają po 18-19 lat.

Dead
Dziwny facet z tego Szweda. Przyjeżdża do obcego kraju by śpiewać (tzn. raczej growlować) w jakimś bliżej nie znanym undergrandowym zespole grającym ekstremalny metal, przy czym nie ma kasy nawet na bilet powrotny. W ogóle to introwertyk straszny z niego - trudno się z nim dogadać w jakiejkolwiek sprawie. Ponadto jest zafascynowany śmiercią. Do tego stopnia, że ma w zwyczaju zakopywać swoje ciuchy, które potem wykopuje i wkłada na koncerty. Mówi, że lubi jak mają grobowy zapach. Mało tego, trzyma w worku foliowym martwego kruka, którym lubi się zaciągnąć od czasu do czasu.. tak, tak - zapach śmierci. Na koncerty maluje się farbą do zwłok. I to nie tak jak np. ci śmieszni goście z KISS, on po prostu chce wyglądać jak trup i podobno nieźle mu to wychodzi. Ponadto na koncertach zdarza mu się okaleczać siebie nożem - raz tak mocno się tnie, że musi iść do szpitala. Hmm, niezły koleś...

W roku 1990 cały zespół zamieszkał sobie w domu gdzieś w lesie w okolicy Oslo. Wtedy to Dead już na tyle się wkręcił w tą całą śmierć, że się po prostu zabił - najpierw podciął sobie żyły, a potem żeby mieć pewność, że wszystko pójdzie cacy, strzelił sobie w łeb ze strzelby... Widać jednak, że odebrał porządne szwedzkie wychowanie - w liście pożegnalnym napisał tyko: Wybaczcie całą tą krew.

Euronymous
Prawda, że wyczyny Dead'a robią(biły) wrażenie? No to zgadnij kto pierwszy znalazł jego ciało, zgadza się - Euronymous. To było proste. To teraz zgadnij co zrobił:

a) czym prędzej zawiadomił policję
b) czym prędzej zawiadomił pogotowie
c) czym prędzej pobiegł do sklepu po jednorazowy aparat fotograficzny, zrobił kilka zdjęć zwłokom kolegi, następnie wziął sobie trochę odprysków z jego czaszki i zrobił sobie z nich naszyjnik, a z kawałków mózgu zrobił gulasz.

Prawidłowa odpowiedź: c). Poważnie. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nie poniósł za to żadnych prawnych konsekwencji. Taki to śmieszny kraj z tej Norwegii. Mało tego, jedno z tych zdjęć znalazło się potem na okładce albumu live zespołu - Dawn of the Black Hearts - i wyglądało tak:



Tak... stary, dobry Euronymous - ten to się umiał zabawić. No, cóż nie wszyscy w zespole mieli takie poczucie humoru. Dla Necrobutchera to było za dużo i... chłopaki mieli problem. Za jednym razem stracili wokalistę (Dead) i basistę (Necrobutcher - spokojnie ten się nie zabił, tylko postanowił odejść). Ale to nic - poprzez ostatni wyczyn Dead'a i związany z nim nowo-odkryty talent jubilersko-kucharski Euronymousa, stali się w swoim otoczeniu bardzo popularni i ze znalezieniem nowych członków nie mieli żadnego problemu. Nowym wokalistą został pewien Węgier - Atilla Cishar, a basistą Varg Vikernes z jednoosobowego zespołu - Burzum.

Helvete
W owych czasach wiele było takich (jak wspomniany przed chwilą Burzum) jednoosobowych zespołów grających ekstremanlny metal. Godne uznania było wtedy podejście - Do It Yourself. Czyli nagraj, wyprodukuj i sprzedaj sam. Taki też cel przyświecał Euronymousowi (tak, znowu on), gdy niedługo po incydencie z Dead'em założył Helvete - kultowy sklep z rzadkimi wydawnictwami black metalowymi. Wcześniej już miał własne niezależnie wydawnictwo - Deathlike Silence Productions, które wydawało Mayhem, Burzum i inne black metalowe zespoły głównie z Norwegii. Helvete (po norwesku - Piekło) było miejscem, w którym spotykali się faceci z różnych ekstremalnych zespołów z Oslo(np. Burzum, czyli Varg Vikernes, goście z Emperor, m.in. Bard Faust itp.), słuchali muzy, pili na umór i wpadali na różne dziwne pomysły typu:

- kolesie z tych szwedzkich zespołów deathmetalowych to takie sprzedajne dziwki, może pojedziemy do Szwecji, porwiemy ich, przywieziemy do Norwegii i zabijemy?
- może zabijemy kilku pedałów?
- Szatan jest super, może tak podpalimy kilka kościołów?

Potem niektóre z nich wcielili w życie...

Burzum
Euoronymous i Varg od razu przypadli sobie do gustu. Ten pierwszy był swego rodzaju nauczycielem dla młodszego kolegi. Ten drugi, z kolei, był uczniem bardzo pojętnym i w pewnym momencie, można rzec, przerósł mistrza. Chłopaki w Helvete wpadali na różne dziwne pomysły, ale to Varg jako pierwszy zaczął je wcielać w życie. Zaczęło się od podpaleń kościołów. W latach 1992-93 spłonęło ich 10, niektóre z nich były prawdziwymi zabytkami sztuki. W jednym z pożarów zginął strażak. Vikernesowi udowodniono później 4 podpalenia.

Ale to było mało dla lidera Burzum. Chciał żeby o jego czynach dowiedzieli się wszyscy. Dlatego na początku 93 roku postanowił dać wywiad do pewnej bardzo poczytnej gazety - Bergens Tidende. Po wywiadzie całym ruchem zaczęła interesować się policja i Varg został aresztowany. Wywiad zrobił też niezły szum wokół Helvete (oczywiście nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i zmusił Euronymousa do jego zamknięcia. Nie był on z tego powodu zachwycony. Miał za złe Vikernesowi ze wywlekl wszystkie zabawy chłopaków na światło dzienne. Uważał, że to początki komercji (o'rly) - a tego nie ten chcący pozostać w podziemiu idealista nie mógł wybaczyć...

W międzyczasie wspomniany wcześniej, niejaki Bard Faust - dobry kumpel chłopaków - zabił geja, tak-o...


Vikernes vs Euronymous

Vikernes nie siedział długo w areszcie. W sierpniu 93 wraz z kolegą, niejakim Snorre Ruch'em postanowili odwiedzić Euronymousa w jego nowo wynajętym mieszkaniu. Może chcieli się pogodzić, wyjaśnić sobie wszystko, paść w ramiona i dalej grać black metal. Przecież mieli już nagrany cały materiał na płytę. Teksty Dead'a nagrał już nowy wokalista - Atilla, bas - Varg, perkusję - niejaki Hellhammer a gitarę sam Euronymous. Trzeba było to wydać czym prędzej - byli w końcu na fali...

No nic, jakoś to nie wyszło chyba. Vikernes twierdził potem, że tylko się bronił... że Euronymous chciał go torturować, potem zabić, a wszystko to nakręcić na swojej podręcznej kamerce. Obrona konieczna w wykonaniu Varga Vikernesa to 23 ciosy nożem (2 w głowę, 5 w szyję i 16 w plecy). Snorre Ruch tylko czekał przed domem.

Vikernes został skazany na 21 lat więzienia (najwyższy wymiar kary w Norwegii), jego kolega na 8 - za współudział.

Ale to nie koniec... został jeszcze materiał, który trzeba było wydać. Dopiero teraz chłpaki byli na fali...

Kultowi
Płyta De Mysteriis Dom Sathanas wyszła w maju 1994 i jest chyba jedynym wydawnictwem na którym grają razem morderca (Varg) i ofiara (Euronymous). Teksty napisał Dead - samobójca (ale to akurat pan pikuś). Z płytką wiąże się jeszcze jedna ciekawa anegdota. Rodzice Euronymousa poprosili pałkera - Hellhamera, aby nagrał partie basu Varga jeszcze raz. Ten obiecał, że to zrobi, ale ponieważ nie umiał grać na basie - obietnicy nie dotrzymał... Płyta jest oczywiście kultowa...

W między czasie Varg Vikernes rozpoczął swoją odsiadkę... W pierdlu wydał 2 płyty jako Burzum, zaczął interesować się dokonaniami Hitlera i ożenił się. Poza tym niedawno wyszedł warunkowo na wolność i myśli o następnym wydawnictwie. W tej chwili Varg to postać oczywiście kultowa...

A co z Mayhem? Mayhem (czy co tam z niego jeszcze zostało) ma się całkiem dobrze... i jest oczywiście niemniej kultowy...

6 sierpnia 2009

Dzisiaj nic mnie nie wkurwia

bo jestem na wakacjach. A ten post opublikował się automatycznie.

29 lipca 2009

Apokalipsa jest blisko

Gdyby ta pani była syreną raczej swoim śpiewem nie sprowadziłaby wiele okrętów z kursu skazując ich załogi na wieczną tułaczkę (czy co tam syreny zwykły robić)... ale niewątpliwie mogłaby znacznie podwyższyć częstotliwość trzęsień ziemi, huraganów, tajfunów, powodzi i wybuchów wulkanów na planecie... i tak podobno ma sądowy zakaz kichania.

19 lipca 2009

Pieprzone RV

Jeśli ktoś czyta czasem komentarze na jutubie, to może się dowiedzieć, że poniższy utwór to:

average American male anthem fat fucking slaves need to wake the fuck up

oraz

This is like the perfect anti-Father's Day song

Zatem umieszczam w działach Hymny i Dzień Ojca

14 lipca 2009

nightswimming

Kiedyś gdzieś czytałem czy oglądałem czy słyszałem jak to ten koleś z REM opowiadał, że jak był nastolatkiem to chodził na różne imprezy (jak to w wieku teen bywa), a po tych imprezach, jako że wszyscy tinejdżers mieszkali w mieście Athens w stanie Georgia, który oprócz tego, że pochodzi z niego Coca-Cola to słynie też z tego, że jest tam bardzo gorąco (very hot), to chodzili sobie popływać do jakiegoś tam pobliskiego akwenu w nocy...

13 lipca 2009

Asfiksja autoerotyczna

Zawsze fascynowałem się takimi klimatami jak życie wielkich rockmanów i jak oni sobie tego życia na całego używają, i.e. piją, ćpają, ruchają i wszystko mają w dupie. Sex, Drugs & Rock'n'Roll po prostu. A potem, jak się to wszystko jeszcze skończy tragicznie, to już w ogóle jest wypas.

Wiadomo, wiele było takich przypadków: Cobain, Morrison, Hendrix, Joplin, ten koleś z Alice in Chains, Sid Vicious itp. itd. Ale ta historia po prostu zwala mnie z nóg - jest wyjęta jakby z tragedii Szekspira normalnie - no i dzieje się właśnie w ojczyźnie autora tragedii Szekspira.

No to zaczynamy... Pewnego razu był sobie pewien brytyjski prezenter i producent telewizyjny co się nazywał Jess Yates (znany był jako "the Bishop" pewnie dlatego, że prowadził programy religijne w TV). Jess miał żonę - Elanie (byłą showgirl i autorkę powieści erotycznych) i z żoną tą spłodził córkę - Paulę Yates (na zdjęciu jest ona, nie jej matka. Oczywiście też nie wyglądała tak zaraz po urodzeniu, tylko trochę później).

Paula Yates

Paula miała zakręcone dzieciństwo, jak to bywa w rodzinach szołbiznesu. Dużo się przeprowadzała z rodzicami. Trochę mieszkała w Anglii, trochę na Malcie i Majorce. Dom otwarty, imprezy, rozwód rodziców itp. itd. Klasycznie.

W roku 1976 (rok po rozwodzie starych), w wieku lat 17, Paula została fanatczną fanką pewnego młodego, nieznanego nikomu irlandzkiego zespołu - Boomtown Rats, w którym grał i śpiewał niejaki Bob Geldof (to ten na zdjęciu poniżej z gitarą).

Bob Geldof

Paula Yates szybko awansowała z fanki na kochankę Boba. Urodziła mu córkę - potem wzięli ślub - potem urodziła jeszcze dwie córki. Wszystkie dzieciaki zostały okaleczone durnowatymi imoinami: Fifi Trixibelle, Peaches Honeyblossom Michelle Charlotte Angel Vanessa i Little Pixie (o ja pierdolę! (3 razy)).

W międzyczasie zespół Boba stał się bardzo sławny. Paula natomiast poszła w ślady ojca i została prezenterką TV i na dodatek dziennikarką rockową oraz autorką programów muzycznych (w jednym z nich przeprowadzała wywiady ze znanymi muzykami w łóżku - nice).

Wszystko się jakoś tam kręciło do momentu gdy Paula zrobiła wywiad (w łóżku, rzecz jasna) z pewnym Australijczykiem - Michaelem Hutchencem (tak, na zdjęciu poniżej jest właśnie on, a nie Paula Yates) - z zespołu INXS. Był rok 1995.

Michael Hutchence

Podobno zakochali się od pierwszego wejrzenia (plotka głosi, że zaraz po wywiadzie Michael dawał Paulę przez około godzinę). Bob zorientował się, że wyrosło mu poroże i zażądał rozwodu, który wzięli w 1996. W tym samym roku Paula urodziła córkę Hutchence'owi, którą, tak jak swoje poprzednie dzieci, ukarała durnowatymi imionami: Heavenly Hiraani Tiger Lily (ja pierdolę po dwakroć!).

Sielanka nie trwała długo. 22 lipca 1997 37-letni Michael Hutchence został znaleziony martwy w swoim pokoju hotelowym w Sydney. Ubrany był tylko w... foliowy worek na głowie. Z początku wszyscy myśleli, że to samobójstwo... ale nie, to by było zbyt proste i mało widowiskowe. Przyczyną było coś co uczeni ludzie określają mianem - asfiksji autoerotycznej. Po prostu Michael najlepiej podniecał się gdy odrobinkę pozbawiał się tlenu - tym razem po prostu przesadził i zadusił się, kurwa mać, na śmierć podczas walenia konia... prawdziwy rockmen, co nie?

Paula Yates nie przyjęła tego zbyt dobrze (co chyba nikogo nie dziwi). Żeby tego było mało Bob wygrał sprawę o opiekę nad ich trzema córkami. O opiekę nad 4 córką musiała walczyć w sądzie z matką i siostrą zeszłego właśnie Hutchence'a. Mało tego - wtedy też wyszło na jaw, że ojciec Pauli - Jess - nie jest jej biologicznym ojcem. Testy DNA wykazały, że jest nim niejaki Hughie Green - przyjciel rodziny - który zmarł tylko 6 miesięcy wcześniej i podobno o wszystkim wiedział. Na dodatek zaczęło jej brakować kasy... w trzech słowach: Pauli się zesrało.

To była kwestia czasu. W roku 2000 znaleziono ją martwą w jej domu w Londynie. Przedawkowała heroinę. Miała 41 lat.

I tu zaczyna się moja ulubiona część historii. Pamiętacie Boba Geldofa? - koleś doszedł do wniosku, że zaadoptuje córkę Yates i Hutchence'a, żeby mogła się wychwywać z pozostałymi 3-ema siostrami przyrodnimi. Jakież to wspaniałomyślne, prawda? Zaadoptować dziecko swojej byłej żony i jej kochanka. Wychowywać to dziecko, patrzeć na nie i codziennie przypominać sobie, że przez nie rozpadło się twoje małżeństwo. Wydaje się, że żeby zrobić coś takiego trzeba naprawdę wszystkie urazy schować do szuflady i troszkę się wznieść ponad przeciętność. Ale... jest jeden maleńki szczegół. Bob miał warunek - córka będzie od tej pory mieć na nazwisko Geldof... Fuck! Dla mnie to gorzej niż jakby naszczał na grób Hutchence'a. Pomyśl sobie, że umierasz a jakiś koleś bierze sobie twoje dziecko i mówi: "OK, Twój tatuś nie żyje i teraz ja jestem Twoim tatusiem i od teraz masz na nazwisko tak jak ja..." Co do tego mogłyby dorzucić jej 3 siostry? Na przykład to: "To przez Ciebie mamusia odeszła od tatusia... Gdyby nie to, to dalej mogłaby żyć... a teraz będziesz mieszkać z nami... Witaj!"

Pieprzony Bob...

Ostatecznie nazwali ją: Hutchence Geldof, bo rodzina Michaela się troszkę burzyła na pomysł z samym Geldofem...

W tej chwili dzieciak ma 13 lat i podobno nie mieszka już z Bobem, ciekawe co z niej wyrośnie, no nie? Jedno jest pewne - z takim imieniem (przypomnę: Heavenly Hiraani Tiger Lily Hutchence Geldof) oraz bagażem doświadczeń na karku - sukcesem będzie gdy dożyje 30-stki...

10 lipca 2009

Pieprzone Bajlando

Każdy ma czasem ochotę, żeby pójść na disko (dobra, nie każdy... dobra, nikt nie ma ochoty, nikt zdrowy na umyśle przynajmniej...), ale jak już ktoś naprawdę idzie na disko (np. schizofrenicy, masochści, psychopaci, mordercy, ortodoksyjni katolicy, wegetarianie...), to niech idzie na porządne:

9 lipca 2009

Nie rozumiesz nic...

Czy ktoś to jeszcze pamięta? Lata 90'te in Poland?

Swoją drogą fajny klip, i to nawet nie jak na lata 90'te (pierwsza połowa), ale w ogole. Poza tym, byl to hymn mojego mieszkania studenckiego przez jakiś czas (ale to była już pierwsza połowa lat 10'tych następnego stulecia... another story, jak mawiają starzy górale na grinpojcie w pałerpojcie...)

eniłejs:



No spoko, tylko że z tymi bobrami, żeby się na nie patrzeć w zachwycie/cieszyć się widokiem czy coś, to koleś przesadził... jak teraz na to patrze, to pachnie mi to jakimś chorym wegetariańsko-wegańskim manifestem, że najlepiej to jeść owoce, ale tylko te, które same spadły z drzewa... i w ogóle nie cudzołóż, nie zabijaj i nie kradnij itp.

Nic, ja tam wole (a jakże) pieprzone mięso, najlepiej zapijane czymś, co w swoją nazwę wzięło od pewnego kraju na F (albo odwrotnie), a o czym śpiewają ci goście.

8 lipca 2009

Żanetka Leta i pieprzone totalrock.com

"Hi I'm Jon Bon Jovi - and you're listening to Eska R..." - powiedział pewien koleś na antenie pewnego super rockowego radia, i jeszcze dorzucił żarcik - "where am I? Let me out of here!" (że niby jest w środku odbiornika radiowego, ha ha - tak, zgadza się - żenuła) - ale to nie koniec... reklama: "nazywam się Żanetka Leta i od 15 lat doradzam kobietom czym powinny smarować okolice intymne..." A w międzyczasie Konrad Stawia ma do rozdania 3 płyty Krzysia Kornela i Timbalanda...




"Hi, I'm Cristina Scabbia from Lacuna Coil - and you're listening to Total Rock" - powiedziała pewna pani i dorzuciła jeszcze żarcik - "and they truly fuckin' rock". Następnie reklama: "Najlepsze miejsce do prób dla twojego zespołu w południowym Londynie... najlepszy sprzęt i jakość za Twoje ciężko zarobione pieniądze". A w międzyczasie wywiad z panem z norweskiego zespołu The Cumshots, który opowiada, że jego ciało jest niczym kibel i dlatego nikomu - nawet najgorszenu wrogowi - nie życzyłby, aby znalazł się na jego miejscu...

Tak, Proszę Państwa, pieprzone rock w nazwie zobowiązuje...

7 lipca 2009

Pieprzone Korpiklaani

God damn! Fiński folk-metal? A jakże... Poza tym, moi drodzy, jest to świeżynka, bo album z tym utworem wyszedł dopiero co - 26 czerwca 2009.

Temat utworu jak najbardziej szlachetny:



Toż to po prostu cała filozofia picia:

You're feeling stronger
No more feeling bad
You're the real MAN

Jakieś wątpliwości? To posłuchajcie przekazu w refrenie:

Drinking is good for you

Coś jeszcze nie jasne? Jedziemy dalej:

Here comes the Womanizer
Everyone is georgeus
You will feel awsome

Ktoś ma ochotę się napić?

Pieprzone więcej 2

No dobra - chodzi o to, że będę starał się wklejać różne fajne (dla mnie) kawałki. Pewnie głównie będą to różne filmiki z jutuba - czasem może też jakiś komentarz dopiszę...

Jak będzie stylistycznie & muzycznie? Różnie, bo mi się różne rzeczy podobają, ale oscylować będzie to wokół szeroko rozumianego grania gitarowego - czyli przyjemnego jazgotu .

Na przykład mogą się pojawić takie zespoły jak: pieprzone Arch Enemy, Metallica, Killswitch Engage albo pieprzone Faith No More, Tool, Illusion, Pearl Jam albo pieprzone Toto, Firebirds, Johnny Cash, REM... albo pieprzone Beastie Boys, albo... itp. itd. i sam nie wiem co jeszcze...

Raczej nie będzie: Budki Suflera.

Na pewno nie będzie: Feel (sic!)

A teraz, żeby nie było, na poparcie tych odważnych, mocnych zapowiedzi jak to będzie ostro, bezkompromisowo i że wpadamy na pełnym pogo i machamy banią dla szatana otwierając firany piekła wiszące na karniszu zła... czy coś... i że słabych i miałkich zespołów tu nie będzie i w ogole, że wypaśny blogasek na poziomie, no to posłuchaj tego:

6 lipca 2009

Pieprzone więcej

Zatem, zaczynamy blogować... pierwszy wpis - 2009-07-06, poniedziałek godz. 21:01 - zobaczymy na ile wpisów starczy nam zapału... :-) ale póki co: