17 sierpnia 2009

Norwegian hell

Czy mówią Ci coś takie nazwy jak Mayhem, Burzum, Darthrone czy Emperor?

Czy słyszałeś kiedyś o ludziach takich jak: Varg Vikernes, Euronymous, Dead, Necrobutcher czy Faust?

A może obiły Ci się o uszy doniesienia o masowych podpaleniach kościołów w Norwegii na początku lat 90-tych? Albo o morderstwach czy samobójstwach kojarzonych przez norweską policję z ruchem satanistycznym? Nie? To posłuchaj jak rodził się Black Metal i wiedz, że Ci goście wzięli to na poważnie...

Początki
A jak to się zaczęło? Podobno gdzieś tam w latach 80-tych od brytyjskiego zespołu Venom. Potem był szwedzki Bathory, szwajcarski Hellhammer i parę innych. Ci goście zaczęli grać trochę inaczej, głośniej, brutalniej. W sferze lirycznej dominował satanizm, okultyzm, motywy antychrześcijańskie i pogańskie. Pojawił się growl zamiast śpiewu. Image też jakby trochę inny - jakaś broń średniowieczna - miecze, topory, jakieś kolczatki, bransoletki z kolcami... To była tak zwana pierwsza fala, która w porównaniu z tym co nazywają falą drugą, okazała się być niewinną zabawą w piaskownicy.

Jest rok 1983 czy 84. Oslo, Norwegia. Piętnastoletni wówczas Øystein Aarseth (aka Euronymous), będący pod wpływem powyższych zespołów zakładają własny - Mayhem. Chłopaki chcą być jeszcze bardziej ekstremalni niż te cizie z Venom i będą na to ostro i z dobrym skutkiem pracować aż do roku 1993.

Wracając do Mayhem... Chłopcy coś tam grają po garażach i w końcu nagrywają płytę. Ciągle mają kłopoty ze stanowiskiem wokalisty (Euronymous gra na gitarze), na której to pozycji występują coraz to nowi ludzie, aż do momentu, gdy na swej drodze spotykają pewnego Szweda. Nazywa się Per Yngve Ohlin (aka Dead). W tym czasie chłopaki już mają po 18-19 lat.

Dead
Dziwny facet z tego Szweda. Przyjeżdża do obcego kraju by śpiewać (tzn. raczej growlować) w jakimś bliżej nie znanym undergrandowym zespole grającym ekstremalny metal, przy czym nie ma kasy nawet na bilet powrotny. W ogóle to introwertyk straszny z niego - trudno się z nim dogadać w jakiejkolwiek sprawie. Ponadto jest zafascynowany śmiercią. Do tego stopnia, że ma w zwyczaju zakopywać swoje ciuchy, które potem wykopuje i wkłada na koncerty. Mówi, że lubi jak mają grobowy zapach. Mało tego, trzyma w worku foliowym martwego kruka, którym lubi się zaciągnąć od czasu do czasu.. tak, tak - zapach śmierci. Na koncerty maluje się farbą do zwłok. I to nie tak jak np. ci śmieszni goście z KISS, on po prostu chce wyglądać jak trup i podobno nieźle mu to wychodzi. Ponadto na koncertach zdarza mu się okaleczać siebie nożem - raz tak mocno się tnie, że musi iść do szpitala. Hmm, niezły koleś...

W roku 1990 cały zespół zamieszkał sobie w domu gdzieś w lesie w okolicy Oslo. Wtedy to Dead już na tyle się wkręcił w tą całą śmierć, że się po prostu zabił - najpierw podciął sobie żyły, a potem żeby mieć pewność, że wszystko pójdzie cacy, strzelił sobie w łeb ze strzelby... Widać jednak, że odebrał porządne szwedzkie wychowanie - w liście pożegnalnym napisał tyko: Wybaczcie całą tą krew.

Euronymous
Prawda, że wyczyny Dead'a robią(biły) wrażenie? No to zgadnij kto pierwszy znalazł jego ciało, zgadza się - Euronymous. To było proste. To teraz zgadnij co zrobił:

a) czym prędzej zawiadomił policję
b) czym prędzej zawiadomił pogotowie
c) czym prędzej pobiegł do sklepu po jednorazowy aparat fotograficzny, zrobił kilka zdjęć zwłokom kolegi, następnie wziął sobie trochę odprysków z jego czaszki i zrobił sobie z nich naszyjnik, a z kawałków mózgu zrobił gulasz.

Prawidłowa odpowiedź: c). Poważnie. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nie poniósł za to żadnych prawnych konsekwencji. Taki to śmieszny kraj z tej Norwegii. Mało tego, jedno z tych zdjęć znalazło się potem na okładce albumu live zespołu - Dawn of the Black Hearts - i wyglądało tak:



Tak... stary, dobry Euronymous - ten to się umiał zabawić. No, cóż nie wszyscy w zespole mieli takie poczucie humoru. Dla Necrobutchera to było za dużo i... chłopaki mieli problem. Za jednym razem stracili wokalistę (Dead) i basistę (Necrobutcher - spokojnie ten się nie zabił, tylko postanowił odejść). Ale to nic - poprzez ostatni wyczyn Dead'a i związany z nim nowo-odkryty talent jubilersko-kucharski Euronymousa, stali się w swoim otoczeniu bardzo popularni i ze znalezieniem nowych członków nie mieli żadnego problemu. Nowym wokalistą został pewien Węgier - Atilla Cishar, a basistą Varg Vikernes z jednoosobowego zespołu - Burzum.

Helvete
W owych czasach wiele było takich (jak wspomniany przed chwilą Burzum) jednoosobowych zespołów grających ekstremanlny metal. Godne uznania było wtedy podejście - Do It Yourself. Czyli nagraj, wyprodukuj i sprzedaj sam. Taki też cel przyświecał Euronymousowi (tak, znowu on), gdy niedługo po incydencie z Dead'em założył Helvete - kultowy sklep z rzadkimi wydawnictwami black metalowymi. Wcześniej już miał własne niezależnie wydawnictwo - Deathlike Silence Productions, które wydawało Mayhem, Burzum i inne black metalowe zespoły głównie z Norwegii. Helvete (po norwesku - Piekło) było miejscem, w którym spotykali się faceci z różnych ekstremalnych zespołów z Oslo(np. Burzum, czyli Varg Vikernes, goście z Emperor, m.in. Bard Faust itp.), słuchali muzy, pili na umór i wpadali na różne dziwne pomysły typu:

- kolesie z tych szwedzkich zespołów deathmetalowych to takie sprzedajne dziwki, może pojedziemy do Szwecji, porwiemy ich, przywieziemy do Norwegii i zabijemy?
- może zabijemy kilku pedałów?
- Szatan jest super, może tak podpalimy kilka kościołów?

Potem niektóre z nich wcielili w życie...

Burzum
Euoronymous i Varg od razu przypadli sobie do gustu. Ten pierwszy był swego rodzaju nauczycielem dla młodszego kolegi. Ten drugi, z kolei, był uczniem bardzo pojętnym i w pewnym momencie, można rzec, przerósł mistrza. Chłopaki w Helvete wpadali na różne dziwne pomysły, ale to Varg jako pierwszy zaczął je wcielać w życie. Zaczęło się od podpaleń kościołów. W latach 1992-93 spłonęło ich 10, niektóre z nich były prawdziwymi zabytkami sztuki. W jednym z pożarów zginął strażak. Vikernesowi udowodniono później 4 podpalenia.

Ale to było mało dla lidera Burzum. Chciał żeby o jego czynach dowiedzieli się wszyscy. Dlatego na początku 93 roku postanowił dać wywiad do pewnej bardzo poczytnej gazety - Bergens Tidende. Po wywiadzie całym ruchem zaczęła interesować się policja i Varg został aresztowany. Wywiad zrobił też niezły szum wokół Helvete (oczywiście nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i zmusił Euronymousa do jego zamknięcia. Nie był on z tego powodu zachwycony. Miał za złe Vikernesowi ze wywlekl wszystkie zabawy chłopaków na światło dzienne. Uważał, że to początki komercji (o'rly) - a tego nie ten chcący pozostać w podziemiu idealista nie mógł wybaczyć...

W międzyczasie wspomniany wcześniej, niejaki Bard Faust - dobry kumpel chłopaków - zabił geja, tak-o...


Vikernes vs Euronymous

Vikernes nie siedział długo w areszcie. W sierpniu 93 wraz z kolegą, niejakim Snorre Ruch'em postanowili odwiedzić Euronymousa w jego nowo wynajętym mieszkaniu. Może chcieli się pogodzić, wyjaśnić sobie wszystko, paść w ramiona i dalej grać black metal. Przecież mieli już nagrany cały materiał na płytę. Teksty Dead'a nagrał już nowy wokalista - Atilla, bas - Varg, perkusję - niejaki Hellhammer a gitarę sam Euronymous. Trzeba było to wydać czym prędzej - byli w końcu na fali...

No nic, jakoś to nie wyszło chyba. Vikernes twierdził potem, że tylko się bronił... że Euronymous chciał go torturować, potem zabić, a wszystko to nakręcić na swojej podręcznej kamerce. Obrona konieczna w wykonaniu Varga Vikernesa to 23 ciosy nożem (2 w głowę, 5 w szyję i 16 w plecy). Snorre Ruch tylko czekał przed domem.

Vikernes został skazany na 21 lat więzienia (najwyższy wymiar kary w Norwegii), jego kolega na 8 - za współudział.

Ale to nie koniec... został jeszcze materiał, który trzeba było wydać. Dopiero teraz chłpaki byli na fali...

Kultowi
Płyta De Mysteriis Dom Sathanas wyszła w maju 1994 i jest chyba jedynym wydawnictwem na którym grają razem morderca (Varg) i ofiara (Euronymous). Teksty napisał Dead - samobójca (ale to akurat pan pikuś). Z płytką wiąże się jeszcze jedna ciekawa anegdota. Rodzice Euronymousa poprosili pałkera - Hellhamera, aby nagrał partie basu Varga jeszcze raz. Ten obiecał, że to zrobi, ale ponieważ nie umiał grać na basie - obietnicy nie dotrzymał... Płyta jest oczywiście kultowa...

W między czasie Varg Vikernes rozpoczął swoją odsiadkę... W pierdlu wydał 2 płyty jako Burzum, zaczął interesować się dokonaniami Hitlera i ożenił się. Poza tym niedawno wyszedł warunkowo na wolność i myśli o następnym wydawnictwie. W tej chwili Varg to postać oczywiście kultowa...

A co z Mayhem? Mayhem (czy co tam z niego jeszcze zostało) ma się całkiem dobrze... i jest oczywiście niemniej kultowy...

1 komentarz:

  1. Nie wspomniałeś NIC, że po Deadzie wokalisto-basistą został Occultus (Stian Johansen). Odszedł po około roku z powodu groźby śmierci- ktos w jego ogrodzie przed oknem postawił podpalony krzyż z wygrawerowanym napisem "Moja dziewczyna". Zastanawiam sie, czy było to w stylu Euro, czy może Varga i czy Occultus znał się z Vargiem...

    OdpowiedzUsuń